piątek, 21 maja 2010

Filcowanie Na Kaszubach czerwiec 2010

Z wielką…, nie…! z dziką i niepohamowaną radością, zapraszam na plenerowy wyjazd kobietek pod Filcowym Namiotem 19-20 czerwca.
W planie są co najmniej 2 duże formy. Na letnie chłodne wieczory proponuję delikatny i cieniutki szal, a jako drugą formę kapelusik lub kapciuchy.
Dokładny plan zajęć prześle na maila przed wyjazdem.

Pomyśl tylko o całych dwóch dniach i jednej nocy, w kobiecym gronie, pod gwizdami kaszubskiej wsi lub przed kominkiem z winkiem.
Poza tym piękne widoki, spokój, świeże powietrze z dala od miasta i tylko filcowanie, rozmowy, łakocie, kobieca muzyka i jeszcze raz filcowanie.

Zbierałam się i zbierałam aby wywiesić informacje o plenerze filcowym Wieprznica 2010 Kiedy w końcu znalazłam czas, okazało się, że lista jest już właściwie zamknięta…

Mam jednak nadzieję, że to dopiero pierwszy taki plener , że stanie się on cykliczną imprezą .
Kobietki, jeśli macie pomysł na coś pysznego, co mogłybyście zabrać ze sobą, dajcie znać. Zabierzcie też swoją ulubioną muzyczkę. Do wyjazdu macie też czas na filcowe inspiracje.

Ja ostatnio oszalałam na punkcie gołębich i grafitowych szarości z domieszkami. Połączenia z kolorami wody, nieba…



Jeśli mowa o błękitach, coś wam opowiem.
Pewna urocza kobietka, o nogach długich jak bocian i uśmiechu, który powoduje, że natychmiast czujesz się jakbyś ją znała 100 lat, no więc ta Ewunia, poleciła mi pewne ćwiczenie. Ponieważ rozmawiając o różnych projektach, które mam w głowie, zwierzyłam się, że ja chyba tak do końca, nie umiem powiedzieć i sama nie wiem, czego pragnę najbardziej… o co mi właściwie chodzi…
Ćwiczenie to polega na tym, aby pewnego spokojnego ranka, lub wieczora, położyć się wygodnie, zamknąć po prostu oczy i zrelaksować jak tylko to możliwe. Następnie spróbować sobie wyobrazić swój idealny, wymarzony dzień… Coś, co sprawia nam wielką przyjemność, radość, co pozwala się zrelaksować.
Prawdopodobnie, jak to z resztą zauważył mój małżonek, jest to dość znana metoda „wizualizacji pragnień”.
Zazwyczaj jestem ostrożna jeśli chodzi o rozmaite modne metody medytacji, na co dzień preferuję modlitwę, ale nic nie stoi na przeszkodzie takiego rodzaju modlitwy jak sądzę.
Zarządziłam więc rodzinną „wizualizację pragnień” i wiecie, osiągnęłam bardzo zadawalające rezultaty:).
Pewnie nie bez przyczyny w moich pracach przeważają błękity. Doszłam bowiem do wniosku , że najbardziej relaksuje mnie woda, niebo… jednym słowem natura… ona naprawdę wyzwala we mnie całą radość i spokój wewnętrzny.
Nasz kaszubski domek pomalowaliśmy właśnie takim śródziemnomorskim błękitem, który przypomina mi wakacje, Chorwację, Grecję…
Do tego domieszki zieleni, ziemi, kamienia polnego i drewna…. dymu…

Pomalutku rozwija się projekt „Filcowy Namiot”, 30go maja poprowadzę warsztaty z podstaw filcowania w zaprzyjaźnionym Centrum Zabaw Twórczych „Edward” dla dzieci z rodzicami. Bardzo się cieszę na to spotkanie.



A z okazji zbliżającego się święta Zesłania Ducha Świętego, Życzę wszystkim zaglądającym tu kobietkom Ducha nadziei, wytrwałości , radości, twórczości ale ponad wszystko miłości jednak.





wełnę układałam przyznam dość niedbale. Do kapci użyłam z reszta 3 różne rodzaje wełny: na spod zdaje się (bo sprzedawcy wełny sami często nie wiedza co sprzedają) merynosa ok 20 mikronów, karbowanego i gremplowanego w warstwy. Potem był merynos tak zwany południowo amerykański a ostatnia, trzecia warstwa to już prima sort, prosto od Agnieszki Jackowiak merynos 18 mikronów australijski.Dodatkowo użyłam loków i jedwabiu (żółte pasma).

Mój szablon wyjściowo miał 35cm długości, skurczył się do 24,5 cm. i w tej chwili mam rozmiar ok 37,5.
Kształt nadawałam kapciochom jak zwykle na własnej nodze, na koniec lekko obtłukując o matę.
Przy filcowaniu używałam oliwkowego mydełka, wyrabianego wciąż tradycyjna i naturalna metoda.
Jestem nim ostatnio po prostu zachwycona, bo dawno nie miałam tak gładkich łapek. Ostatnio traktuje tym mydełkiem moje wszystkie dzieciaki w kąpieli:).

4 komentarze:

  1. Wygląda na to, że czerwiec w 3mieście i na Kaszubach będzie filcowy :).
    Ha, a 30 maja będzie tuż koło mojego domu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Claris
    Entré por primera vez a tu blog y no me cansé de ver tus creaciones, aquí, en Argentina, no se vén estas telas o lanas, no sé muy bien que son....me parece de una creatividad genial!! Felicitaciones!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. A o której będziesz w Edwardzie? Postaram się wpaść.

    OdpowiedzUsuń
  4. Warsztatów zazdroszczę wszystkim uczestniczkom. Ach, jak będzie Wam wspaniale! Kapcie śliczne, a wizualizacja pragnień na powódź nie pomaga niestety;)Codziennie biegamy oglądać wały i filc poszedł do kąta na razie. pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń