środa, 29 lutego 2012

Deep Down Woods


Śnieg już prawie stopniał, już nawet widzieliśmy biedronkę na kuchennym oknie, więc to już postanowione.
Miałam jednak jeszcze kilka zimowych ujęć. Robiłam zdjęcia moich „butów z głębokiego boru” ;) na moim dzielnym małżonku, kiedy temperatury wskazywały bezlitosne osiemnaście poniżej zera. Prawie zamarzł biedaczysko, ale jak twierdzi, jego stopy były cieplutkie i suche.
Takie walonki to naprawdę dobra rzecz, mówię wam. Nie mam jak stara dobra, gruba wełna.
Zrobiłam je z czterech warstw wełny Nowozelandzkiej, jednej warstwy Australijskiej (od środka, by było przyjemnie), dwóch kawałków jedwabiu, trochę włókien jedwabników morwowych i loki wełniane i jedwabne wyczesz jako mech.
Jedwab i loki farbowałam sama i jak zwykle miałam z tym sporo uciechy. Chciałam by buty wyglądały rzeczywiście jak po spacerze w głębokim borze. Mam nadzieję, że się wam podobają.

Jest teraz coś wyjątkowego w rodzaju światła, zapachu a nawet dzwięku  w naszym lesie. Wszystko wygląda jakby budziło się z naprawdę głębokiego snu. Niemal można usłyszeć jak las ziewa.
Nie możemy się doczekać nadejścia wiosny. Wszystko już gotowe do sadzenia, sprzątania, mycia okien i planowania ogrodu. Najbardziej jednak ze wszystkiego, nie mogę doczekać się ujeżdżania naszych klaczek.
To może oczywiście brzmieć okrutnie, szczególnie gdy wyglądają tak szczęśliwie i swobodnie galopując po pastwiskach. Zapewniam jednak, że są pełne wiosennej energii i gotowe na wspaniałe przejażdżki po okolicznych wąwozach i pagórkach.

Zrobiłam trochę wiosennego filcowania, na mokro i na sucho, by dodać trochę wiosennego ducha swojej kuchni. Pokażę w przyszłym tygodniu.

Przepraszam za takie opóźnienie w tłumaczeniu, ale przedwiosenne choroby dopadły dzieci, no i było trochę pracy w tworzeniu warsztatowego bloga, na który już zapraszam, mimo, że poprawki i korekty wciąż trwają.



The snow is almost gone now, we saw a ladybird on our kitchen window already, so it is for sure.
Although I had some winter pictures left.  I’ve been taking   photos of my “Deep Down Boots” worn by my brave husband when it was still white and temperature about – 18.
He had almost frozen, but his foots were safe and sound. Those are really good staff I tell you. Nothing like a old good and thick wool.
 I’ve made them out of 4 layers New Zealand wool, 1 layer Australian merino, 2 peaces of silk fabric, some mulberry silk and wool curls as a moos.
All silk and curls I’ve dyed myself, and as usual I’ve had a lot of fun with it. I really wanted them to look like after deep woods walk, hope you’ll like it.

There is something special in the light, smell and sounds in the forest now. Everything looks like after deep, deep sleep. You can almost hear like the forest is yawning.
We can’t wait for the spring to come. All set and ready for planting, cleaning the windows, tiding up and planning the garden, but most of all, breaking in the horses.
It of course may sound cruller for some of you, they look so happy and free now,  but our three beauties are full of spring energy and ready for wonderful pony-trekking around the hills,  I assure you.

I’ve made some spring felting, wet and needle for a little spring spirit in my kitchen, and some herbs too. I will show you next week.























czwartek, 23 lutego 2012

I can say, that we’ve moved in



 
Od dawna marzyłam o zimie takiej jak ta.
Pamiętacie te wszystkie przyjemności? Jedzenie śniegu, polowanie na sople, tajemnicze malowidła na szybach…?
Oh, ja pamiętam doskonale, mogłam godzinami leżeć na śnieżnej pierzynie i obserwować każdy płatek śniegu, który lądował na moim czerwonym nosie.
A co powiecie na ten wspaniały dźwięk pod butami, kiedy mróz jest tak bezlitosny jak tym razem?

Myślę, że mogę już powiedzieć, że się wprowadziliśmy, choć to wcale nie było takie proste.
Ciepła woda zamarzła i musieliśmy ją grzać na kuchni a temperatura w izbie nie przekraczała 9 stopni nad ranem. Rafał musiał się  narąbać (drewna oczywiście) a ja na koniec się rozchorowałam, razem z dziećmi z resztą.
Każdy z nas poniósł jakąś ofiarę, ale było warto.
Dzięki Bogu, że dał nam te wszystkie szkraby, byśmy mogli czasem spojrzeć ich oczami.
W tej całej walce o przetrwanie, prawie przegapiłam całą zabawę!


 I have been dreaming about a Winter like this from a long time.
Do You remember all the fun? Eating snow, icicle hunting, mysterious paintings in the windows…?
Oh, I do remember all of that, I could lay down on this white feather-bed for hours and observe each and single one flake falling down on my read nose.
And what do you say, about this wonderful sound under your buts when  frost is so hard like this time?

I think I can say, that we’ve moved in, although It was not easy at all.
Hot water had freeze over, we had to boil it on the stove and the temperature inside was about 9 degreec  in the morning. Rafał had to lumber a lot, I’ve got a cold at the and, and the children as well.
Everybody made their sacrifice.
But it was worth it. Thanks God that He gave us this little ones to look through their eyes, because in all this battle for survive I almost missed all the fun!