środa, 3 lutego 2010

Moje zimowe chmurki



Czy wasze życie też tak gna? Nie to żebym narzekała, mam coś takiego w sobie, że czasami żyje tak intensywnie, jakby ten dzień miałby być ostatni. Mogłabym tę myśl pociągnąć, w kierunku psychologiczno filozoficznym, ale…tego nie zrobię.

Śnieg wciąż pada, zwiększając szanse na to, że podczas naszego pobytu na Kaszubach, siedząc przy kominku, w towarzystwie moich dzieci i mamy, będę czuła się jak w domku gdzieś w Bieszczadach…ach…Bieszczady… Mieszka tam pewna kochana osoba o magicznym imieniu Olimpia, za która tęskno, oj tęskno. Może uda mi się tam coś ufilcować, choćby na sucho. Ten domek taki jest urokliwy, że natychmiast zaświtał mi w głowie plan, weekendowych warsztatów wiosennych grupy „Pracownia Kukówka”. Wyobraziłam sobie stoły pod chmurką, my filcujące a wieczorem przy kominku…likierek drogie panie, likierek!
Śnieg pada i moje włosy wypadają, mój mały ssak wyciąga ze mnie chyba wszystkie witaminy. Starszy synek natomiast również zadbał o moją urodę. Zapytał mnie czy chce się z nim pobawić w fryzjera? Nieświadoma zagrożenia płynącego z tej propozycji zgodziłam się z ochotą. Oprawca zapytał jeszcze grzecznie:”czy życzę sobie układanie włosów, czy cięcie”, odparłam, że układanie.
Kiedy już odprężona siedziałam i poddawałam się (przyjemnym nawet momentami) zabiegom: wyrywania mi reszty włosów za pomocą szczotki oraz lekkiej tapirce, nagle słyszę dźwięk........ nożyczek! AAAAAAAAAAAAA!!!!!!
Mój mały fryzjer, ni z stąd ni stamtąd, wyciągną narzędzie zbrodni i obciął mi niepostrzeżenie cały pukiel włosów…Kiedy wrzasnęłam, zobaczyłam dość przerażone i zupełnie zaskoczone oczęta mojego małego fryzjera.
Cóż…wszak uroda jest ulotna, zrozumiałam. Nie należy się do niej zbytnio przywiązywać.


Spotkanie kolczykowe było przemiłe odprężające w moim odczuciu. Na mokro to się trzeba troszkę na masować, a tu, siedziałyśmy tak sobie, a na usta cisnęła się pieśń ”uprząśniczki przędą, jak anioł dzieweczki…” „…przędą sobie przędą, filcowe kuleczki…”
Ja jakoś nie miałam natchnienia na kolczyki, a że mam niemałą słabość do ważek… ukłułam sobie broszkę:)





W marcu jakoś się blogowo i spotkaniowo planuję rozruszać. Teraz przede mną remont łazienki… tzn przed moim mężem, bo ja w tym czasie jadę wypasać nasze owieczki:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz