Nie specjalnie miałam czas by przygotowac się do akcji, poza tym, zupełnie nie wiedziałam czego mam się spodziewać, ile będę miała miejsca,jakie warunki, jak poradze sobie bez dostępu do wody, czy przyjdą uczestnicy, czy będę prowadziła rodzaj pokazu...???
Tego dnia, mój mąż zabrał chłopców na organizowany przez naszą szkołę "Dzień Ojca Z Synem", ja zostałam z dziewczynkami i przygotowywałam wszystko co potrzeba; wełnę, wodę nalewałam do dużych butli, pojechałam jeszcze rowerem wydrukować kilka wizytówek i plakat do postawienia na stoisku, no i na Targ Węglowy by choćby zerknąć jak to wszystko wygląda.
Pogoda na szczęście była cudowna a miejsce wyglądało obiecująco. Spotkałam się z organizatorką odpowiedzialną za Gdańsk, panią Dominiką Kulczyńską i wszystko uzgodniłyśmy.
Gdy już z dziewczynkami zjadłyśmy na obiad gotowaną fasolkę szparagową z bułką tartą (na nic więcej nie miałyśmy ochoty w taki upał) wsiadłyśmy w zapakowane już auto i ruszyłyśmy na plac. Tam, zrobiłam na córach wrażenie, bo zostałam wpuszczona za bramkę, jak prawdziwy VIP;)
Wszystko przerosło moje oczekiwania, począwszy od pogody, zabawy przygotowane dla dzieci (moje dziewczyny bawiły się wyśmienicie, boso na trawie), mój wspaniały, duży i stabilny stół, zrobiony z płyt i palet budowlanych, dostałam nawet parasol!
Zainteresowanie warsztatami i moim stoiskiem było bardzo duże.
Na pierwszych zajęciach zebrały się panie i robiłyśmy kwiat z ogonem, kwiatki powstały prześliczne, zobaczcie sami
A następne zajęcia, mój stół obsiadły dzieciaki, niczym kury grzędę, pełne entuzjazmu i niesamowitego skupienia na tym niełatwym zadaniu. Tym razem powstały piękne sznureczki na szyję i na rękę.
Byłam zmęczona, ale bardzo szczęśliwa, to był przemiły dzień. Na koniec, pani Dominika wręczyła mi zestaw naturalnych kosmetyków, które wypróbowałam już tego samego wieczoru, a że żadko ich używam, poczułam się naprawdę dopieszczona i odprężona.
Po spakowaniu, przyjechali nasi chłopcy i wszyscy poszliśmy jeszcze na pizzę i na lody, a co!